- Za górami. - zaczęła. - Za lasami i za olbrzymimi butami mieszkała pewna...
- Suczka. - przerwałem jej.
- Pewien piesek. - dołożyła z naciskiem. - Piesek ,Lukey, nie suczka.
- Za górami, za lasami i za olbrzymimi butami mieszkał pewien piesek...
Wpatrywałem się w jej nieskazitelną twarz. Słuchałem jej płynnego, miękkiego głosu, który opowiadał bajkę. Od czasu do czasu żeby nie było nudno wtrącałem swoje dwa grosze.
- Mieszkał on w domku. - JJ uważnie jej słuchał.
- Psy mieszkają w budzie, Mia. - powiedziałem sarkastycznym tonem, a ona posłała mi lodowate spojrzenie.
- To moja bajka, Brooks.
Leżeliśmy tak we trójkę na łóżku JJa. Mały chłopiec przykryty był kołdrą którą podciągnął pod brodę. Charlie leżała obok mnie z książką w rękach.
- No już. Czytaj dalej. - zachęciłem ją, a ta znowu zaczęła swoją bajkę.
- A ten domek był cały z piernika.
- Psy nie lubią pierników. - znów się wtrąciłem, a ona zrzuciła mnie z łóżka. - Okej, już naprawdę nie będę.
JJ ziewnął przeciągle po czym jego głowa bezwładnie opadła na poduszkę. Lie nasłuchiwała chwilę (wyglądała przy tym jak fretka wyciągająca w górę swoją główkę), a potem wypuściła powietrze z głośnym świstem.
- Zasnął. - zaalarmowała mnie po czym odłożyła książkę.
- I to zanim dotarliśmy do najciekawszego momentu.
- A jaki był najciekawszy moment?
- Piesek znalazł suczkę i trochę ją... No... Tego. Posunął ją. - zachichotała.
- Jesteś zboczony Luke. - tym razem to ona mnie rozbawiła.
- A kto by nie był?
- Ja. - odpowiedziała z dumą.
- Założę się, że w ciągu tych dwóch miesięcy zrobisz coś zboczonego. - wyciągnąłem ku niej rękę.
- Okej. A o co się zakładamy?
- A o co chcesz?
- Hmmm... Ten kto przegra... - wskazała palcem na mnie. - Wejdzie w samej bieliźnie na miasto, podbiegnie do czynnej fontanny, wskoczy i pójdzie do Centrum. - oznajmiła.
- Okej. Ostro grasz, siostro. Ale wiedz, że ja nie przegram.
- Jeszcze zobaczymy. - i udaliśmy się w stronę wyjścia.
*Jai*
- Nie jestem pewna czy Charlie się zgodzi, Jai. - powiedziała mama.
- Na co mam się zgodzić? - do kuchni wtargnęła Mia w swetrze.
- Ech... - westchnęła mama. - Przyjechała Ariana, dziewczyna Jaia. On dzieli pokój z Lukiem i... Och! - wyrwało jej się. - Mam świetny pomysł! Charlie, Luke, Jai, Ariana! Chodźcie tutaj!
Do pokoju wtargnęła pozostała dwójka.
- Mam propozycję nie do odrzucenia. Chociaż... Trochę to może być krępujące...
- Niech pani mówi. - rzekła Charlie.
- No dobra. - mama machnęła ręką. - Jai i Ariana mogą spać razem w pokoju bliźniaków.
- A ja na podłodze? - spytał oburzony Luke.
- Broń Boże! - krzyknęła podbiegając do niego i mocno go obściskując. - Ty będziesz spał z Charlie.
Zapadła cisza. Nikt nawet nie śmiał wziąć oddechu. Staliśmy tam jak żywe posągi z kamienia nie ruszając się ani o milimetr.
- No... To tylko propozycja. - wyszeptała zlękniona Ginna. - Nie. Nie. Co ja w ogóle sobie myślę. Nie. To głupi pomysł. Wybaczcie mi.
*Charlie*
Kątem oka zerknęłam na Lukea. On też patrzał w moim kierunku. Posłałam mu spojrzenie "Czy jeśli dla dobra Jaia i Ariany zgodzę się to czy to będzie przejaw zboczeństwa?", a on w odpowiedzi pokręcił przecząco głową.
Tak, nie, tak, nie, tak, nie, tak, nie, tak, nie, tak, nie... Myślałam o tym coraz szybciej.
- Zaraz! - krzyknęłam kiedy wszyscy już zamierzali odejść. - Luke śpi ze mną!
Spaliłam buraka. I po co to robiłaś głupia? Teraz nie wiadomo co sobie pomyślą.
A nich myślą co chcą. Chcę żeby Jai i Ariana (tej drugiej jeszcze nie zdążyłam się przyjrzeć.) mogli się nacieszyć swoją obecnością.
- Charlie, nie musisz tego robić jeśli nie chcesz. - po raz pierwszy usłyszałam głos Ariany. Był wysoki i niezbyt przyjemny dla uszu.
- Ach tam, ach tam! - machnęłam na tę sprawę ręką. - Przecież nie umrę, prawda?
Zaśmiała się. Śmiech też miała wysoki jeśli tak można powiedzieć.
Dopiero teraz zobaczyłam jej twarz. Miała czerwone... No nie, czerwony to chyba nie był. Miała wiśniowe... (?) włosy, brązowe oczy i taką... Jakby przesłodzoną twarz. Uśmiechała się do mnie przyjaźnie.
- A tak w ogóle i w szczególe to jestem Ariana jak pewnie podejrzewasz.
- Tak. Jai dużo o tobie opowiadał. - no co? Pomyślałam, zawsze robi się miło kiedy powiesz, ze twój chłopak dużo o tobie mówi.
- Jesteś taka urocza! - poczułam się urażona. Naprawdę. Jak malutkie dziecko...
- A ty jesteś śliczna! - postanowiłam się nie obrażać.
- Och, obie jesteśmy śliczne! - uściskała mnie. - Coś czuję, że się jeszcze zaprzyjaźnimy. - powiedziała.
- Byłoby super. - bez większego entuzjazmu zgodziłam się z nią. A co mi tam!
*Luke*
- Wyjdziesz w końcu z tej łazienki czy nie? - strasznie się niecierpliwiłem czekając, aż będę mógł zasnąć. Nie ukryję - byłem podekscytowany tym, że śpię w jednym łóżku z pięknością nad pięknościami, ale to już się robi męczące!
- Luke, daj mi pięć minutek! - dobiegł mnie jej głos z łazienki. - Właśnie rozczesuję włosy!
A po tych zdaniach nastąpiła seria "Auć" i "Och".
- Chodź tu! - rozkazałem jej. Przekręciła klucz w drzwiach i w paru susach znalazła się przy mnie.
- Siad. - usiadła, a ja odebrałem jej szczotkę.
Powoli, dokładnie czesałem jej mokre włosy. Starałem się być bardzo delikatny.
- Wiesz, że to nawet przyjemne... - musnąłem wargami jej skroń i powróciłem do rozczesywania jej włosów. - I miłe.
- No, a teraz gaś światło. - odłożyła szczotkę do łazienki i na moją prośbę zgasiła światło.
Ułożyłem się wygodnie i przykryłem ko... No właśnie. Kocykiem, który był za mały.
- Zimno ci będzie. - stwierdziła dziewczyna. - Chodź tutaj.
Razem w jednym łóżku pod jedną kołdrą przytuliliśmy się do siebie, a ja ucałowałem ją na dobranoc w czółko.
- Sweet dreams! - powiedziałem po czym oboje pochłonął nas sen.
Fajny rozdział. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuń