*Luke*
Wstałem przeciągając się leniwie. Chyba nigdy tak dobrze nie spałem! Zerknąłem w stronę jeszcze śpiącej Charlie. Wyglądała jak anioł tyle, że gdzieś zapodziała aureolę.
Odwróciłem się w jej stronę i opuszkami palców jeździłem po jej policzku. Nagle westchnęła i zaspanym głosem powiedziała:
- Hej. - jeszcze nie otwierała oczu więc wykorzystałem sytuację i ustami musnąłem jej policzek.
- Hej. - odpowiedziałem szeptem, a ona tak jak ja poprzednio przeciągnęła się jak leniwiec.
- Kiedy się obudziłeś? - zapytała otwierając powoli jedno oko.
- Przed chwilą. - odpowiedziałem zerkając na zegarek. - Chciałem poniekąd wykorzystać sytuację. - zachichotała.
- Właśnie widziałam. - odpowiedziała po czym wyskoczyła z łóżka i ubrała szlafrok. Nagle wybałuszyła oczy. - Brooks? Spałeś w koszulce, prawda?
- No... - pomyślałem chwilę i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nie mam na sobie tej koszulki. - Tak.
Zaczęliśmy się oboje śmiać.
- Był tutaj Beau albo Jai? - wydukała w przerwie na oddechy.
- Możliwe. Albo jest jeszcze jedno wyjście. - poruszyłem brwiami na co ona rzuciła we mnie szlafrokiem. - Dzięki, że o mnie tak dbasz, ale to chyba nie mój kolor.
- Na żarty ci się zebrało Lukey. - i nagle zerwała się z miejsca. - Zamawiam łazienkę!
Krzyknęła i tyle ja widziałem.
*Jai*
Pokłóciłem się w nocy z Arianą. O to, że jeszcze jej się nie oświadczyłem. Ja! Jaidon Brooks! Że niby ja w wieku osiemnastu lat mam mieć żonę?! Nie ma mowy! Nawet jakbym jeszcze mocniej kochał Arianę nigdy bym się jej nie oświadczył - a przynajmniej do mojej dwudziestki.
Ale ona nalegała.
Spałem dziś na stole w kuchni. Wiem, niezbyt wygodnie, ale co zrobić? Chyba nie mógłbym wysłać dziewczyny, by spała na drewnie.
Zabrałem tylko poduszkę i kocyk. Żeby było troszkę wygodniej.
A kiedy już miałem zasypiać usłyszałem znajome skrzypnięcie drzwi prowadzących do pokoju Beau, a potem jego kroki. Co on znowu kombinuje? Chyba nie chce wyciąć jakiegoś chorego żartu Arianie? Jeszcze by pomyślała, że to ja jej wyciąłem taki numer...
Ale Beau przyszedł do mnie.
- Pomożesz mi? - spytał. Nieczęsto prosił o moja pomoc.
- Pod warunkiem, że nie jest to związane z Grande. - postanowiłem postawić na swoim.
- Nie jest. Mia i Lueky - Pookey śpią razem i myślałem, że zabawnie by było... No... Rozebrać ich trochę czy coś. Tak dla zabawy.
A kiedy rzuciłem mu spojrzenie pełne rozbawienia i zdenerwowania dodał.
- No tak, żeby sobie Wiesz - Co - Pomyśleli... Tak dla zabawy Lukeowi koszulkę czy coś... Upozorować, że oni... No wiesz... - starał się mi wyjaśnić, a ja robiłem z niego debila.
*Charlie*
Nie powiem - sytuacja była bardzo zabawna, ale oboje z Brooksem postanowiliśmy przycisnąć chłopaków do muru tak by przyznali się do żartu.
- Tylko najpierw ubierz koszulkę. - upomniałam przyjaciela na co on oparł się o ścianę i spojrzał na mnie wyzywająco.
- Czyżbym działał na ciebie... - nie dokończył, ponieważ energicznie mu zaprzeczyłam.
- Nie chcę żeby sobie pomyśleli, że żarcik się udał, albo jak był by tutaj Daniel albo James z Veronicą... - rzuciłam mu koszulkę, ale on mnie nie posłuchał.
Ech... Tak. Przyznam się przed samą sobą - Luke Anthony Brooks bez koszulki strasznie mnie rozpraszał... To nienormalne ale tak jest. Masakra.
Rzucił zwiniętą w kłębek koszulkę wprost na podłogę i prężąc swoje mięśnie poszedł do pokoju Beau.
- Ty dupku! - usłyszałam jego śmiejący się głos. - Ochrzaniam cię Beau! Zobaczysz, ja ci też taki numer wytnę! Albo... - zamilkł, a ja nasłuchiwałam. Po chwili ukazała mi się jego głowa.
- Co tam gołąbeczki ćwierkacie? - powiedział Beau, a Luke wślizgnął się do pokoju. Zamknął za sobą drzwi na klucz.
- Mam pomysł! - powiedział szeptem po czym rzucił się na niepościelone łóżko. - Ale do tego potrzebna jesteś mi ty. - wskazał na mnie palcem, a ja zrobiłam pewnie głupią minę, ponieważ chwycił mnie za ręce, przyciągnął bliżej siebie, posadził na kolanach i zaczął się śmiać.
- Luke? - spytałam beznamiętnym głosem.
- Tak kochanie? - włożył w te słowa dużo namiętności i pożądania (?). Przygryzłam wargę.
- Jeśli powiem, że zgodzę się jeśli to nie ma nic wspólnego z seksem to uznasz to za zboczony tekst?
- Nie. - zaśmiał się gardłowo po czym przeniósł się do pozycji leżącej patrząc na mnie z ukosa.
- Więc? - uniosłam jedną brew do góry. Wciąż siedziałam Brooksowi na kolanach...
Jakie to było dziwne! Półnagi Lukey przypominający gościa który właśnie bardzo się czymś podnieca oraz dziewczyna siedząca mu na kolanach w samej pidżamie i szlafroku. Gdyby ktoś teraz zauważył nas przez okno mógłby sobie pomyśleć, ze my...
Wybuchłam śmiechem.
- Z czego masz taki ubaw? - spochmurniał. No tak, myśl sobie, że to właśnie z ciebie się śmieję.
- Pomyślałam sobie... - niegrzecznie mi przerwał.
- Że chciałabym... - pacnęłam go w udo.
- Nie! - krzyknęłam oburzona. - Pomyślałam sobie, że gdyby ktoś zobaczył nas teraz przez okno... To zobaczyłby napalonego, półnagiego kolesia i dziewczynę siedzącą mu na kolanach, a oboje wyglądają jak... - zaczął się śmiać, a ja razem z nim.
- Cenna uwaga. - położył ręce na wewnętrznej stronie moich ud i przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Gdzie z tymi łapami? - zaczęłam wojnę na "łapcie".
*Luke*
- Masz to zdjęcie? - syknąłem do Miki Mouse.
- Zaraz, nigdzie się nie pali! - odpowiedziała, po czym podała mi swój telefon.
- Ciekawe czy złapie tutaj Internet. - mruknąłem pod nosem po czym nawiązałem połączenie z Twitterem.
- O mój Boże, o mój Boże! Luke Brooks - największa gwiazda loguje się na mojej komórce na woje konto! O mój Boże, zaraz zemdleję! Złap mnie Lukey! - Charlie próbowała naśladować którąś z fanek, a potem nagle spadła na podłogę. - Miałeś mnie złapać!
Krzyczała i próbowała uderzyć mnie z liścia, ale skutecznie się zasłaniałem.
- Boisz się? Boisz? - kiedy mogła złapać wdech podsycała moje ego. Pokazałem jej język.
Śmialiśmy się, aż do momentu w którym oboje tarzaliśmy się ze śmiechu na podłodze, a Beau (który stał pod drzwiami) krzyczał, że robimy to ostro.
Sapaliśmy i dyszeliśmy. Byłem cały spocony no i ciągle bez koszulki. Włosy stały mi na wszystkie strony, ale Charlie też nie wyglądała lepiej.
Nagle chwyciła się za zagipsowaną rękę.
- Boli? - doskoczyłem do niej w jedną setną sekundy. Potwierdziła i skrzywiła się z bólu.
- Bardzo.
Głupio mi było tak stać nad biedna Lie która wiła się i zaciskała zęby byleby tylko nie krzyczeć z bólu. Jej twarz zrobiła się czerwona od wysiłku, a parę razy z jej ust wyrwało się głośne "Auć".
Po paru minutach wszystko się uspokoiło - twarz dziewczyny na powrót zrobiła się całkiem blada tak jak zwykle. Położyła się na podłodze i przez chwilę nie ruszała. Patrzyła w sufit, a przez chwilę sądziłem, że zupełnie odpłynęła.
Zaczęła miarowo oddychać tak jakby zasnęła. Jej rysy twarzy się wygładziły i na powrót stała się tym aniołkiem który zasypiał obok mnie tej nocy.
- Charlie? - poklepałem ją po policzku.
- Ciii... - uciszyła mnie po czym znów powróciła do poprzedniego stanu.
- Co robisz? - nie dawałem za wygraną. Zmarszczyła brwi i skierowała wzrok na mnie.
- Próbuję pozbyć się bólu. - wyjawia mi w końcu, a ja czegoś nie rozumiem.
- Co to było... To tutaj na podłodze?
- Nic. - machnęła na to ręką po czym powolutku - bardzo powoli wstała z podłogi. Podałem jej rękę ale ja zignorowała.
- Już lepiej. - stwierdziła i podała mi telefon. - Rób co masz robić Brooksey.
- Już się robi kapitanie!
Zacząłem wystukiwać login i hasło do Twittera.
- Charlie? - zapytałem. - Jeśli moje hasło się tutaj zapisze. - wskazałem palcem na jej telefon. - Skorzystasz z sytuacji i zalogujesz się na moje konto, prawda?
Kąciki jej ust uniosły się automatycznie w górę.
- Nie mogę niczego obiecać. - zarzekła się. To mi wystarczyło, żeby wiedzieć, że na pewno to zrobi. Ale nie zmienię hasła. Przecież ona nic mi nie może zrobić.
Udostępniłem zdjęcie jak Beau spał w jednym łóżku z nagim Skipem. On mi wybaczy... Wszyscy się z tego pośmieją i będzie ok. A to jest moja... Nasza słodka zemsta.
Ciekawe co Beau zrobi z Luka'em po dodaniu tego zdjęcia. Już mu współczuję :D.
OdpowiedzUsuń28 yr old Sales Associate Courtnay Newhouse, hailing from Brandon enjoys watching movies like Funny Bones and Knitting. Took a trip to Archaeological Sites of the Island of Meroe and drives a GM Futurliner. zobacz to teraz
OdpowiedzUsuń