czwartek, 23 stycznia 2014

XXXIII - Jeśli ty skoczysz, ja skoczę za tobą.

*Charlie*
Nie mogłam myśleć. Nie mogłam nic zrobić.
Wszyscy wstrzymaliśmy oddechy. Chyba... Chyba nikomu nie przyszło to na myśl.
Chciałabym teraz zostać sama. Przemyśleć co znaczy "Zabieramy cię". Co to do cholery oznacza?
Myśli na autostradzie, która znajdowała się w mojej głowie chyba miały jakąś stłuczkę, albo policja ścigała jedną z nich, bo strasznie trudno było mi myśleć.
Luke ujął moją zdziwioną, wymizerowaną twarz w swoje dłonie. Próbowałam spojrzeć mu w oczy, ale skutecznie unikał spotkania naszych spojrzeń.
Ktoś odchrząknął zza pleców chłopaka, ale on nie zważał na to.
- Kocham cię. - wyszeptał. Byłam przygotowana na to, że po tych słowach mnie pocałuje, ale on poprawił mi tylko poduszkę pod głową i wyszedł z sali.
Teraz widziałam, kto przyszedł. Jai.

Jak na zawołanie wszyscy wyszli z sali, a ja i bliźniak chłopaka, który przed chwilą wyznał mi miłość zostaliśmy sami.
Co go tu sprowadziło?
Jai zrobił krok w stronę krzesła stojącego obok mojego łóżka, ale nagle uchylił się i stanął u jego stóp. Niespodziewanie wyszczerzył się do mnie.
Zawiasy, które miały na celu powstrzymywanie łóżka przed ewentualną ucieczką chodziły bezszelestnie.
Gdzie mnie zabierają?
- Nie bój się. Nic ci nie zrobię. Za bardzo cię kocham, żeby cię skrzywdzić. - usłyszałam tylko cichy, stonowany głos Brooksa.
Więc Luke nie kochałeś?, chciałam zapytać, ale zabrakło mi czasu i pogrążyłam się w ciemności.

Obudziłam się i od razu zatonęłam w miękkiej pościeli. Pachniała domem, perfumami Luke i wanilią.
Najpierw otwarłam jedno oko.
Nie, to niemożliwe.
Znajdowałam się w Niebieskim Pokoju. Pokoju, który podarował mi Luke. Pokoju, który najpierw należał do Ariany, a przez wakacje pomieszkiwałam tu ja.
Przeciągając się uderzyłam pięścią w... Nos?
- Nie chcę mieć złamanego noska tak jak ty. - usłyszałam Luke i uśmiechnęłam się sama do siebie. Chwycił mnie za rękę i przyłożył do swojego policzka.
Ponownie zamknęłam oczy i rozkoszowałam się ciepłem bijącym od mojego byłego chłopaka, który... Był teraz na powrót moim chłopakiem?
Jeśli nawet teraz znów jesteśmy parą określenie "chłopak" raczej mało pasuje do Luke Anthony Mark Brooksa. Jest dla mnie czymś więcej.
Przysunął się bliżej mnie, a ja poczułam jak kładzie swoją głowę na moich brzuchu nie puszczając mojej ręki.
- Czy może być już tak zawsze Luke? - pytam cichutko. - Nie chcę się znów kłócić.
- Nie będziemy. - zapewnia mnie równie cicho muskając opuszkami palców zewnętrzną stronę mojej dłoni. - Bardzo cię przepraszam. Jestem największym idiotą na świecie skoro pozwoliłem odejść osobie, która jest dla mnie najważniejsza.
Jego słowa z trudem przedzierały się przez szum jaki powstał w mojej głowie.
- Dostaliśmy propozycję. - mówi po kilkunastu minutach milczenia, a ja nie mam pomysłu jak skłonić go do opowiedzenia szczegółów, więc tylko palnęłam:
- Luke, nie rozumiem dlaczego jeszcze nie zwiałeś. Jestem nieuleczalnie chora, nie mam włosów, strasznie schudłam i staję się nieznośna. A ty sobie od tak... - nie potrzebował słów żeby wyrazić swoje emocje. Widziałam to co on czuje w jego błagalnym spojrzeniu - spojrzeniu, które wyrażało cały jego ból. - Przepraszam, ale naprawdę tego nie rozumiem.
Na sekundę jego oddech zwolnił. Luke z trudem panował nad swoim atakiem.
- Nie oczekuję odpowiedzi Luke. - dodaję mając nadzieję, że chłopak się uspokoi, ale na nic się to nie zdało.
Podnosi głowę i patrzy mi głęboko w oczy. Jego niebieska grzywka opadła mi na czoło. Zaciska wargi, a ja mogę obserwować jak przybierają cielisty kolor.
Nagle robi coś niespodziewanego i zarówno dziwnego. Kładzie mi swoją głowę na ramieniu, a ja nie mam pojęcia czy Brooks zacznie płakać. Ale on robi zupełnie coś innego. Głośno wciąga do płuc powietrze. Posyłam ku niemu pytające spojrzenie, a on próbuje zamaskować uśmieszek.
- Pachniesz tak jak w dniu kiedy cię poznałem. - wyznaje mi. - Przyjemna woń słodkiej wanilii. To chyba mój ulubiony zapach.
- Jeśli chcesz zostawię ci w prezencie buteleczkę, żebyś mógł mieć kawałek mnie przy sobie. - zupełnie nieświadomie mówię o swojej śmierci.
- Charlie, próbuję być silny dla ciebie, ale jeśli tak dalej podąży nasza pogawędka to nie mogę obiecać, że nie rozpłaczę się na miejscu. - mówi wstając. Przytakuję.
- Luke... - mój mózg pracuje dużo wolniej, niż się spodziewałam. Nieudolne próby zatrzymania przy sobie chłopaka kończą się bolesnym upadkiem na zimną podłogę.
Czuję się jak sparaliżowana. Kiedy jednak na powrót otulona zostaję miękką kołderką wyciągam do Lukeya rękę.
- Ja nie chcę żebyście byli silni. Płaczcie ze mną. - mówię i zapadam w głęboki sen.
_________________________________________________________________________________

Ogromne podziękowania dla Was wszystkich, którzy czytacie mojego bloga. Czuję się wspaniale wiedząc, że doceniacie mnie. Te wszystkie miłe komentarze wcale nie wydaja mi się oklepane i dziękuję każdemu z Was za miłe słowo ♥ Blog jest częścią mnie i jest gdzieś głęboko w moim serduchu. Ogłaszam, że nie zrezygnuję z pisania bloga, ponieważ... Zbyt bardzo kocham tę robotę :)
Dzięki za ponad 10.000 wejść!

Chciałabym prosić Was o modlitwę za mojego pierwszego idola, który pogubił się w życiu, ale jest dobrym dzieciakiem. Jak wiecie Justin dzisiaj ok. 4 rano został zatrzymany za jazdę po pijaku. Proszę Was jako ludzi o niewygłaszanie swojego zdania na temat jego zachowania. Po prostu bądźmy ludźmi. 

5 komentarzy:

  1. Ah Belieberka? ;)
    SUPER ROZDZIAŁ! <3
    Jak zwykle zachwycam się Luckiem, no no... Jak można się nim nie zachwycać? Taki kochany :c
    Pisz szybko dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy nie uważam się za Belieberkę. Szanuję je i tyle, a Justin był moim pierwszym idolem i poniekąd to dzięki niemu zawdzięczam cechy życiowe jakie nabyłam parę lat temu.

      Usuń
  2. Hej :)
    Kiedyś czytałam Twojego bloga i komentowałam każdy rozdział ale zablokowali mi konto (?) i zapomniałam o wszystkich fan-fiction jakie czytałam. Miałam bardzo długą przerwę w czytaniu opowiadań ale teraz wracam. Ulżyło mi kiedy napisałaś, że jednak nie przestajesz pisać :). Od dzisiaj będę regularnie czytać i komentować. Moje stare konto to Nika2013. Bardzo lubię czytać Twojego bloga. Mam nadzieję, że historia skończy się happy endem :).
    Weny życzę xx

    OdpowiedzUsuń
  3. w
    ciagu 2 dni przeczytalam wszystkie twoje rozdzialy! jestes swietna w
    tym co robisz i nie przestawaj <3 nie moge doczekac sie kolejnego
    rozdzialu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny blog, świetnie piszesz. Po prostu cudo !
    Czekam na Nesta i życzę weny ! :D

    OdpowiedzUsuń