czwartek, 19 września 2013

XX - Ten Obcy

*Charlie*
Nie opuszczają mnie moje obowiązki - w prawdzie państwo Iwan dużo czasu stracili na odwiedzanie mnie, ale mam przecież pracę!
Otworzyłam drzwi do ich domu. Panowała tam cisza.
- Nic się nie zmieniło. - mówię sama do siebie i zdejmuję cicho buty rozglądając się po domu.
- Ha-lo... Jest tu kto? - skrzypnęły schody, ale nikogo na nich nie było. - Ktoś tam jest?
Dobra. To nie jest śmieszne...
Udałam się do pokoju małego JJ. Po drodze zaglądałam do pokoi i sprawdzałam gdzie cała rodzinka się podziewa...
Lekko pchnęłam drzwi. Moim oczom ukazał się jakiś dorosły chłopak oraz mój podopieczny. Coś zatrzymało mnie na progu.
Nieznajomy stał do mnie tyłem i chyba nie zauważył, że go obserwuję.
Chłopaki bawili się klockami - układali je i burzyli. Co chwila słychać było radosny śmiech i znajomy pisk JJ.
Odchrząknęłam. Chłopak podskoczył i niepewnie odwrócił się w moją stronę. Natomiast JJ przybiegł do mnie i utulił się do moich kolan.
- No już, już. - odciągałam go od siebie, a potem podniosłam na ręce.
- Ti-ti! Ti-ti! - wykrzykiwał. - Przysła! Przysła!
Uciecha malutkiego nie zrobiła na mnie większego wrażenia - już przecież go znam.
Nie odrywałam oczy od nieznajomej twarzy, a tamte oczy nie odrywały wzroku ode mnie.
Wstał. Był ode mnie wyższy o dobre dziesięć centymetrów. Dopiero teraz dokładnie przyjrzałam się jego twarzy.
Był bardzo podobny do JJ. Miał ciemnobrązowe oczy, jasne, brązowe włosy w nieładzie, delikatną cerę. Grzywkę zaczesywał na prawo.
No, no. Mamy styczność z bliźniakami wrodzonymi...
- Cze... - eść. - wyjąkał speszony i trochę się zgarbił.
- Cześć. - odpowiedziałam chyba niezbyt przyjaźnie. - Zastępujesz mnie przy JJ?
Zastanowił się sekundę, a potem jakby nie chciał powiedzieć, bo się bał, że mu coś zrobię.
- Jes... Jestem jego kuzy... Kuzynem. - i tylko tyle. Nic więcej nie mówił.
Wywróciłam dyskretnie oczami. Chyba, że...
Chyba, że ja byłam taka sama...
Usiadłam na podłodze. Nieznajomy obserwował mnie zza "ukrycia" przyglądając mi się niepewnie.
Chyba zastanawia się kim jestem, myślę.
- Jestem opiekunką JJ. - wyjaśniam, a on otwiera szeroko oczy ze zdumienia. - Charlie.
Podaję mu dłoń, a on speszony chowa ręce do kieszeni spodni. Ok, koleś jest nieśmiały...
- A ty jak się nazywasz? - pytam niby od niechcenia.
- Allan. - przechodzi do szeptu, a ja mam dziwne odczucie, że już kiedyś go widziałam.
*Allan*
Przyglądamy się sobie w milczeniu - dziewczyna odważnym spojrzeniem, a ja nieśmiałym wzrokiem szukam jakby jakiejś wskazówki.
No dalej. Przecież ją znam... Tylko gdzie widziałem ją po raz pierwszy?
- Śpaćer! Śpaćer! - krzyczy JJ, a ja dobrowolnie się uśmiecham. Oczywiście zaraz sobie pójdę... Przecież nikomu nie jestem potrzebny. No bo, na co komu taki dzieciak jak ja? Ile mi jeszcze zostało?
Z zamyślenia wyrywa mnie śmiech Charlie... Ładne ma imię... Takie nietypowe jak na Melbourne...
- Ok. - mówi do mojego kuzyna. - Przejdziesz się z nami?
Jeśli miałbym teraz w rękach coś szklanego na 100 % leżałoby to potłuczone na podłodze.
Że niby mnie? Że niby ja mam iść z nią i z JJ na spacer?
Nie wierzę. No bo niby po co komuś tak pewnemu siebie taki cichy i niepotrzebny Allan?
- Zgód se! Zgód! - piszczał malutki. No tak, on mi żyć nie da...
Nawet jeśli nie wierzyłem w to, że Charlie serio zaprasza mnie na spacer musiałem z nimi iść dla JJ. Raz kozie śmierć...
- C... Choć-my.

- Mieszkasz tutaj? - zgasiło mnie. Piękna dziewczyna o pięknych oczach postanawia nawiązać ze mną... Kontakt? To się w ogóle nie trzyma kupy...
- Nie. Tak. To znaczy... - westchnąłem w myślach. Czy ona naprawdę chce wiedzieć? - Niedaleko. Tak dokładnie w tamtą stronę.
Wskazałem zachód. Tak, to chyba najlepsze rozwiązanie. Uzyskała odpowiedź, a ja za dużo nie zdradziłem.
- Och. - wyrwało jej się. - To... Czym się interesujesz?
Przymykam oczy. Czy to naprawdę tak ma być?
"Panie Boże, jeśli każesz mi umierać to postaraj się by nikt nie cierpiał po moim odejściu." - błagam w myślach.
- Różnie. - skracam swoją wypowiedź do jednego słowa.
Jak ja bym chciał powiedzieć jej wszystko, - że interesuję się muzyką, że gram na gitarze... 

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Ciekawe skąd Charlie zna Allana.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnee <3 zapraszamy : http://u-smile-i-smileee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny rozdział! *.* czekam na next'a z niecierpliwością! ♥
    opowiadanie-o-unionj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Hey! Kilka godzin temu znalazłam tego bloga i...po prostu cudeńko! *.* Wciągnęłam się i nie mogę się oderwać! ^.^ Nie potrafię przestać czytać mimo tego, że oczy same zamykają mi się ze zmęczenia! Twoje opowiadanie jest jak narkotyk...uzależnia! ♥
    Dlatego teraz, lecę czytać dalsze rozdziały! (:
    Co do Allana...nie wiem dlaczego, ale sądzę, że jest dla niej bratem...O.o

    OdpowiedzUsuń